środa, 10 lutego 2016

Rozdział 3

Rozdział 3 

,, Pozory mylą, a ludzie zawodzą...
 
 Are you afraid? No? Your mistake. 
********* 
 ,, oczami Harrego"

Rano wyjechałem do  miasta, podczas gdy Darcy jeszcze smacznie spała. Cały czas próbuje się dowiedzieć jak udało jej się stamtąd uciec. Przecież to prawie niemożliwe.  Wiem, że pewnie nigdy mi tego nie powie, ale i tak będę się starał to z niej wyciągnąć. My planujemy już od dwóch lat jakby je wyciągnąć, ale widać, że one też nie próżnują. Ciekawi mnie jeden fakt, jeśli uciekła, to czy jakieś innej dziewczynie też się udało.A jeśli już uciekła to nie mogla działać sama, musiały to zrobić w grupie.
 Jadę do Louisa, napisał, że ma do mnie ważną sprawę. Nie wiem o co mu chodziło, ponieważ nie chciałem dzwonić, żeby nie wystraszyć jeszcze bardziej Darcy. Już i tak wystarczająco dużo przeszła. 
Dojechałem po dom Lou. Szybko wbiegłem po schodkach. Pociągnąłem za klamkę i o dziwo drzwi ustąpiły. W sumie nic dziwnego on cały czas jest zamotany, pewnie zapomniał zamknąć. 
Jednak na wszelki wypadek miałem przy sobie broń, nigdy nic nie wiadomo. Powoli wszedłem do przedpokoju, gdzie zobaczyłem mojego przyjaciela. Uspokoiłem się i uśmiechnąłem się do niego. 
- Hej stary, wiesz że się puka. Nie uczyli Cię? - powiedział roześmiany jak zawsze. 
- A Ciebie nie uczyli, że drzwi się zamyka? - odparłem. 
- E tam każdemu się czasami zdarza. - powiedział wzruszając ramionami.
- A teraz przejdźmy do konkretów, mianowicie do tego po co tu przyjechałem? 
- Nie uwierzysz, chodź na górę zobaczysz.- chłopak spoważniał i zaprowadził mnie na górę do sypialni.
- Czy ty masz coś na myśli?- powiedziałem rozbawiony.
- Ogarnij się i właź.- powiedział Lou popychając mnie do przodu.
- Już dobrze, dobrze po co te nerwy.- zaśmiałem się cicho, wchodząc do pomieszczenia. 
I wtedy całkowicie mnie zamurowało. Przede mną na łóżku leżała dziewczyna. Jej twarz przysłaniały liczne siniaki i zadrapania. Była blada, strasznie blada. Gdyby nie to, że kołdra delikatnie unosiła się do góry, uznałbym, że nie żyje. 
Odwróciłem się w stronę przyjaciela.
- Gdzie ją znalazłeś?- spytałem.
- Jechałem drogą przez las i zobaczyłem, że ktoś biegnie. Na początku myślałem, że to jakiś biegacz albo chory psychicznie. Wtedy upadła. Kiedy byłem bliżej, zobaczyłem, że coś jest nie tak. Zatrzymałem się i podbiegłem do niej. Musiała od nich uciekać.  
- Sprawdziłeś to? - spytałem zaciekawiony. 
- Tak okazało się, że była tam przez jakiś rok albo nawet i dwa. Dowiedziałem się też, że nazywa się Roxy Marsh. Ma 17 lat. Jest bardzo młoda. Była jedną z najmłodszych. Na razie tyle udało mi się ustalić.
Wtedy zrozumiałem. Musiała uciec razem z Darcy, tylko wciąż wydaje mi się, że to nie jest możliwe musiało ich być więcej.
- A jeszcze coś, wczoraj Zayn znalazł jeszcze jedną dziewczynę -Nixy Swean. Dzwonił do mnie, mówił, że jej stan jest bardzo ciężki. Poprosiłem Liama, żeby mu pomógł. Nie mogłem do niego pojechać bo jak sam widzisz- wskazał głową łóżko.- nie za bardzo miałem jak.
- Muszę Ci coś powiedzieć, wczoraj znalazłem, a może bardziej sama znalazła mnie...- zacząłem opowiadać przyjacielowi co wydarzyło się wczoraj. 
- Przejdź do rzeczy Harry.- pospieszył mnie Lou. 
- Już no już. Wczoraj jedna z nich- Darcy Callen pojawiła się koło mojego domu. Zorientowałem się, że musiała uciec.
- Tylko mi nie mów, że zostawiłeś ją samą.- chłopak podniósł swój głos.
- No zostawiłem, ale ona nie ma tak poważnych obrażeń.- próbowałem znaleźć argumenty na swoją obronę.-Po za tym jeszcze powinna spać.- dodałem po chwili.
- To nie zmienia faktu, że nie powinieneś jej zostawiać samej.
- Musiałem sprawdzić o co Ci wczoraj chodziło.-odparłem. 
Usłyszeliśmy skrzypnięcie łóżka i obaj odwróciliśmy głowy w stronę miejsca, z którego pochodził dźwięk. Dziewczyna powoli otworzyła swoje oczy i rozglądnęła się po pokoju. Zatrzymała wzrok na nas. Jej oczy powiększyły swoje rozmiary. Co chwilę przerzucała wzrok ze mnie na Louisa i na odwrót. Chyba próbowała sobie przypomnieć co się stało. Szybko poderwała się, co w jej stanie nie było najlepszym pomysłem. Przymknęła na chwilę oczy, i złapała się za głowę. 
- Co ja tu robię?- usłyszeliśmy zachrypnięty głos blondynki. 
- Aktualnie leżysz- powiedział Lou, za co walnąłem go w ramię.
- Ja jestem Harry, a to jest Louis. A ty jak masz na imię? - spytałem i zrobiłem krok w jej stronę.
- Nie podchodź.- dziewczyna prawie krzyknęła. 
- Spokojnie nie chcemy Ci nic zrobić. Już jesteś bezpieczna.- powiedział Louis i również posunął się w stronę łóżka.
Tym razem dziewczyna nie zareagowała. 
- To nasze imiona już znasz. Tak więc jak mamy się do Ciebie zwracać? - powiedział mój przyjaciel uśmiechając się lekko do dziewczyny. 
- Je..Jestem Roxy.- dziewczyna powiedziała cały czas patrząc na Lou. 

******************************

Hej kochani <3 Kolejny już 3 rozdział za nami. Jak myślicie co wydarzy się dalej? Macie jakieś pomysły? Piszcie śmiało. A tak w ogóle podobają Wam się te wypociny? 
Proszę o komentarze. Jeśli będzie duże zainteresowanie tym blogiem, to rozdziały będą pojawiały się częściej. :) 
 To do następnego <3  

 

1 komentarz:

  1. Hej :) Jeśli mogłabym coś poradzić to może nie środkuj tekstu? Znacznie łatwiej i szybciej czyta się teksty wyjustowane z zachowaniem akapitów :)
    a tymczasem zapraszam do siebie (link zostawiłam w spamowniku :) ) trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń